-
Oferta od
osoby prywatnej
-
Stan
używane
-
Tematyka
literatura piękna - proza polska
Przez kilkanaście wieków zakonnice słuchały kazań, konferencji, rekolekcji, pouczeń, a zawsze w pokornym milczeniu, jak te nieme bydlątka: cokolwiek im mówiono, umiały tylko potakiwać. Czasem się któraś wyłamała, ale bardzo rzadko! Założenie ze strony kaznodziejów było niewątpliwie takie, że zawsze, w każdej sprawie i w każdych okolicznościach, oni wiedzą lepiej; zakonnice zaś nauczyły się to akceptować, najpierw dlatego, że potrzebują celebransa i muszą przyjmować jego warunki; a potem już z tradycji i z przyzwyczajenia. To była forma pokory, której od nich oczekiwano. Skutkiem tego nieraz osoby o półwiecznym doświadczeniu na drogach modlitwy nabożnie słuchały (i słuchają) głupstw prawionych przez chłopaczków, którzy liznąwszy w seminarium coś niecoś z Tanquereya i zapomniawszy po zdanym egzaminie nawet i tego, przekonani byli, że mają o czym słuchaczki pouczać i że te słuchaczki jeszcze tego dotąd nigdy nie słyszały. Znałam zakonnicę, której siostrzeniec, podówczas kleryk na pierwszym roku, przysłał w prezencie imieninowym nowo wydaną książkę o modlitwie, z dedykacją: „Kochanej cioci... aby ta piękna książka pomogła zrozumieć wartość modlitwy”. Dosłownie. Ciocia była już ćwierć wieku w klasztorze kontemplacyjnym, ale widocznie dotąd nie wiedziała, po co tam siedzi; na szczęście teraz już zrozumie. A kiedy młody salezjanin oświadcza nam z kazalnicy z promiennym uśmiechem, że do rekolekcji dla zakonnic to on się nie przygotowuje, bo wiadomo, że im wszystko dobre i wszystko przyjmą – trudno to nazwać inaczej niż bezmyślną pogardą; ale w jakimś sensie same jesteśmy sobie winne, bo milczymy.Oczywiście krasnoludek różny bywa; kaznodzieja też. Różny jest stopień pogardy, od zera do dużych cyfr na skali; różny stopień życzliwości. O ile zdołałam zauważyć, te podziały nie pokrywają się jednak ani z podziałami na pokolenia, ani z podziałami na przynależność diecezjalną lub zakonną. Po prostu ludzie są różni, i jedni bardziej ulegają przekazywanemu przez starszych kapłanów przykładowi paternalistycznego traktowania zakonnic z góry, inni mniej. Czasem pogarda i życzliwość współistnieją bardzo zabawnie. Kiedy byłam w nowicjacie, istniała jeszcze instytucja tzw. spowiedników kwartalnych, więc cztery razy do roku zjawiał się u nas pewien kanonik. Był nam bardzo życzliwy, oprócz słuchania spowiedzi głosił konferencje i starał się nas pocieszać w tym naszym poniżającym sposobie życia. Tak właśnie mówił zawsze, poniżający sposób życia; i po jakimś czasie zorientowałam się ze zdumieniem, że chodzi mu po prostu o to, że same sobie musimy buty czyścić i kartofle obierać. ......
Możliwa wysyłka na koszt kupującego, wpłata na konto.
CZAS REALIZACJI 3 DNI
Nie wysyłam za pobraniem pocztowym.